Do Berlina można jeździć często. Niestety nie zawsze jest gdzie i jak się u kogoś znajomego zatrzymać. Hostele (nie mówiąc już o hotelach!) pochłaniają niemałe pieniądze. Jak do tego doliczyć przejazd, jedzenie, zwiedzanie, komuniakcję miejską... Jest sposób, by wpaść do Berlina i wydać bardzo mało. Słowo "wpaść" użyłam celowo, bo chcę Wam powiedzieć, jak można spędzić całkiem niezły JEDEN dzień w Berlinie:)
*Po pierwsze, kupiłam bilety w czerwcu (w Simple Express jest promocja polegająca na tym, że pierwsze 5 biletów na każdy dzień jest za 12 zł; w czerwcu dorwałam takie bilety! za 24 zł w Polsce nawet w jedną stronę do Krakowa nie dojadę, a tu do Berlina i z powrotem:P),
*Po drugie, chciałam zobaczyć świąteczne jarmarki i dekoracje niemieckiej stolicy,
*Po trzecie, chciałam zrobić świąteczne zakupy.
Plan był prosty - jedziemy w nocy z niedzieli na poniedziałek, cały poniedziałek oglądamy i zwiedzamy (jeżeli coś jest otwarte w ten "niemuzealny" dzień), o 21.30 w poniedziałek wsiadamy do autokaru by wrócić.
Pomysł w teorii był oczywiście lepszy, niż w praktyce. Jednak można wszystko usprawnić robiąc jedną drobną rzecz, na którą (wstyd się przyznać) nie wpadłam: zostawić rzeczy w przechowali bagażu! Po co nosić ze sobą koc, podróżną poduszke, futerał na okulary, termos z kakao, czy książki?! W ten sposób mając ze sobą w zasadzie dokumenty, małą butelke wody i przewodnik, możecie przejśc cały Berlin:)
Krótki opis jak taki dzień mógłby wyglądać (w zimie i w poniedziałek:P):
1. Przyjazd, 7.15 (w rozkładzie: 7.15, w rzeczywistości: nieco inaczej:P)
Problemem dość dużym i uciążliwym jest zbyt wczesne przyjechanie do obcego miasta. Co o tej porze można zrobić? Gdzie pojechać?
Muzea są czynne od ok 10.00, a w poniedziałki niektóre w ogóle nie są czynne (pomysł poniedziałku powstał z tego prostego powodu, że w niedzielę, kiedy miałam jechać wszystkie sklepy w Berlinie są pozamykane, więc z planów świątecznych zakupów nic by nie wyszło), więc zostają dwie opcje: przeczekać na kawie w centrum miasta albo gdzieś się przejechać.
W moim przypadku padło na wycieczkę S-Bahnem i U-Bahnem do dzielnicy: Köpenick.
tak, tak. w automacie z batonami i prezerwatywami (z tym się już spotkałam) są też testy ciążowe:) (znalezione na jednym z peronów)
2. Köpenick, ok. 9.00
Cudowna dzielnica. Bardzo malownicza - jak nadmorskie miasteczko, a nie dzielnica Berlina. Oczywiście muzea pozamykane, ale warto było się przejść i zobaczyć sławny Ratusz, starą i urokliwą zabudowę, zobaczyć piękną zimę (tam naprawdę był śnieg! a przy placu Alexandra nawet białego śladu nie było) i wszechobecną wodę. Nadmienić trzeba, że poranna kawa w takim miejscu była również ciekawym przeżyciem. Wreszcie widać było rodzinno-sąsiedzki klimat. Ludzie przychodzili do knajpy na wspólne śniadanie i plotki. Miło było zobaczyć taką kawiarnię, a nie tylko sieciówki w centrum, gdzie zabiegani biznesmani piją szybko potrójne espresso).
Link do posta o Köpenick : ! KLIK !
Link do posta o Köpenick : ! KLIK !
3. Kreuzberg - obiad i Galeria Berlińska (Berlinische Galerie), ok.12.00 - 15.00.
Z Köpenick do Kreuzberga trochę jechaliśmy, oczywiście z paroma przesiadkami. Obiad - kebab za ok. 3 euro, i wreszcie GALERIA. Pamiętam, że jak byłam parę lat temu w Galerii Berlińskiej trafiłam na genialną wystawę niemieckiego karykatur autorstwa Karla Arnolda. Licząc na cudowną ucztę dla oka i duszy, wybrałam się po raz kolejny do BG i się zawiodłam. Na szczęście bilety w pierwszy poniedziałek miesiąca są tańsze oraz w sklepiku przy galerii był album Arnolda:)
Link do posta o galerii: ! KLIK !
Link do posta o galerii: ! KLIK !
4. Zakupy i plan zwiedzenia okolic Rathaus Steglitz, ok. 15.30-17.30
Niestety na zakupach się skończyło.
5. Podróżowanie autobusem 100 lub 200 z Dworca ZOO, ok.18.00-19.00
Celem było przejechanie się ulicami Berlina linią turystyczną, by zobaczyć świąteczne dekoracje na Unter den Linden, przy KaDeWe, berlińskim ZOO etc. Oczywiście też celem było posiedzieć, odpocząć i ogrzać się:P Pomysł był świetny - tym bardziej, że lepiej się oglądało dekoracje z wysokości i odpowiedniej odległości. Stety-niestety berlińskie dekoracje nieumywały się do naszych warszawskich przy Trakcie Królewskim.
dekoracje na Dworcu ZOO
okolice Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma (na przeciwko ZOO)
Unter Den Linden
6. Alexanderplatz, 19.00 - 20.00
Zakończyliśmy nasze podróżowanie na Alexanderplatz na gorącej herbacie i oglądaniu jarmarku świątecznego/ świątecznych (i ruchomych!) witryn sklepowych.
7. Dworzec PKS 21.30 powrót do Warszawy.
Jak to pisałam, miałam wrażenie, że w zasadzie nic nie zrobiliśmy tego dnia. Jednak uwzględniając, że trochę jeździliśmy (a byliśmy specjalnie w tych miejscach, gdzie do tej pory nie pojawialiśmy się), byliśmy lekko obładowani oraz robiliśmy zakupy (tak, tak w Berlinie jest dziadowy Primark, a w Polsce nie:P), to czas nam zleciał, nim się obejrzeliśmy.
Koszt takiego dnia, to ok. 110 zł (przejazd tam i z powrotem, bilet na komunikację miejską, obiad, piwo i kawa, wstęp do BG), więc w ramach rozrywki w ciągu nudnego roku warto na dobę zniknąć z domu i się powłóczyć po np. Berlinie:D
Zamierzam się wybrać do Berlina także na jedne dzień na wiosnę, ew. w lecie, więc napiszę, co można zrobić, jeżeli jest ciepło, dzień jest dłuższy, a bagaże leżą w przechowalni;)
W najbliższym czasie wrzucę też posty o Köpenick i Galerii Berlińskiej - wtedy podlinkuje, żeby łatwiej było dopełnić sobie dzisiejszego posta;)
No i teraz, już naprawdę reaktywacja bloga. Recenzja wspomnianej książki też się pojawi!
Bądźcie czujni!
Bądźcie czujni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz