Jeden dzień w Berlinie.

Do Berlina można jeździć często. Niestety nie zawsze jest gdzie i jak się u kogoś znajomego zatrzymać. Hostele (nie mówiąc już o hotelach!) pochłaniają niemałe pieniądze. Jak do tego doliczyć przejazd, jedzenie, zwiedzanie, komuniakcję miejską... Jest sposób, by wpaść do Berlina i wydać bardzo mało. Słowo "wpaść" użyłam celowo, bo chcę Wam powiedzieć, jak można spędzić całkiem niezły JEDEN dzień w Berlinie:)



Mój jednodniowy wyjazd miał miejsce na początku grudnia.
*Po pierwsze, kupiłam bilety w czerwcu (w Simple Express jest promocja polegająca na tym, że pierwsze 5 biletów na każdy dzień jest za 12 zł; w czerwcu dorwałam takie bilety! za 24 zł w Polsce nawet w jedną stronę do Krakowa nie dojadę, a tu do Berlina i z powrotem:P),
*Po drugie, chciałam zobaczyć świąteczne jarmarki i dekoracje niemieckiej stolicy,
*Po trzecie, chciałam zrobić świąteczne zakupy.


Plan był prosty - jedziemy w nocy z niedzieli na poniedziałek, cały poniedziałek oglądamy i zwiedzamy (jeżeli coś jest otwarte w ten "niemuzealny" dzień), o 21.30 w poniedziałek wsiadamy do autokaru by wrócić.
Pomysł w teorii był oczywiście lepszy, niż w praktyce. Jednak można wszystko usprawnić robiąc jedną drobną rzecz, na którą  (wstyd się przyznać) nie wpadłam: zostawić rzeczy w przechowali bagażu! Po co nosić ze sobą koc, podróżną poduszke, futerał na okulary, termos z kakao, czy książki?! W ten sposób mając ze sobą w zasadzie dokumenty, małą butelke wody i przewodnik, możecie przejśc cały Berlin:)
Krótki opis jak taki dzień mógłby wyglądać (w zimie i w poniedziałek:P):

1. Przyjazd, 7.15 (w rozkładzie: 7.15, w rzeczywistości: nieco inaczej:P)

Problemem dość dużym i uciążliwym jest zbyt wczesne przyjechanie do obcego miasta. Co o tej porze można zrobić? Gdzie pojechać?
Muzea są czynne od ok 10.00, a w poniedziałki niektóre w ogóle nie są czynne (pomysł poniedziałku powstał z tego prostego powodu, że w niedzielę, kiedy miałam jechać wszystkie sklepy w Berlinie są pozamykane, więc z planów świątecznych zakupów nic by nie wyszło), więc zostają dwie opcje: przeczekać na kawie w centrum miasta albo gdzieś się przejechać. 
W moim przypadku padło na wycieczkę S-Bahnem i U-Bahnem do dzielnicy: Köpenick.

tak, tak. w automacie z batonami i prezerwatywami (z tym się już spotkałam) są też testy ciążowe:) (znalezione na jednym z peronów)




2. Köpenick, ok. 9.00

Cudowna dzielnica. Bardzo malownicza - jak nadmorskie miasteczko, a nie dzielnica Berlina. Oczywiście muzea pozamykane, ale warto było się przejść i zobaczyć sławny Ratusz, starą i urokliwą zabudowę, zobaczyć piękną zimę (tam naprawdę był śnieg! a przy placu Alexandra nawet białego śladu nie było) i wszechobecną wodę. Nadmienić trzeba, że poranna kawa w takim miejscu była również ciekawym przeżyciem. Wreszcie widać było rodzinno-sąsiedzki klimat. Ludzie przychodzili do knajpy na wspólne śniadanie i plotki. Miło było zobaczyć taką kawiarnię, a nie tylko sieciówki w centrum, gdzie zabiegani biznesmani piją szybko potrójne espresso).

Link do posta o Köpenick :  ! KLIK !








3. Kreuzberg - obiad i Galeria Berlińska (Berlinische Galerie), ok.12.00 - 15.00.

Z  Köpenick do Kreuzberga trochę jechaliśmy, oczywiście z paroma przesiadkami. Obiad - kebab za ok. 3 euro, i wreszcie GALERIA. Pamiętam, że jak byłam parę lat temu w Galerii Berlińskiej trafiłam na genialną wystawę niemieckiego karykatur autorstwa Karla Arnolda. Licząc na cudowną ucztę dla oka i duszy, wybrałam się po raz kolejny do BG i się zawiodłam. Na szczęście bilety w pierwszy poniedziałek miesiąca są tańsze oraz w sklepiku przy galerii był album Arnolda:)
Link do posta o galerii: ! KLIK !







4. Zakupy i plan zwiedzenia okolic Rathaus Steglitz, ok. 15.30-17.30 

Niestety na zakupach się skończyło.


5. Podróżowanie autobusem 100 lub 200 z Dworca ZOO, ok.18.00-19.00

Celem było przejechanie się ulicami Berlina linią turystyczną, by zobaczyć świąteczne dekoracje na Unter den Linden, przy KaDeWe, berlińskim ZOO etc. Oczywiście też celem było posiedzieć, odpocząć i ogrzać się:P Pomysł był świetny - tym bardziej, że lepiej się oglądało dekoracje z wysokości i odpowiedniej odległości. Stety-niestety berlińskie dekoracje nieumywały się do naszych warszawskich przy Trakcie Królewskim. 


 dekoracje na Dworcu ZOO

 okolice Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma (na przeciwko ZOO)

Unter Den Linden


6. Alexanderplatz, 19.00 - 20.00

Zakończyliśmy nasze podróżowanie na Alexanderplatz na gorącej herbacie i oglądaniu jarmarku świątecznego/ świątecznych (i ruchomych!) witryn sklepowych.






7. Dworzec PKS 21.30 powrót do Warszawy.


Jak to pisałam, miałam wrażenie, że w zasadzie nic nie zrobiliśmy tego dnia. Jednak uwzględniając, że trochę jeździliśmy (a byliśmy specjalnie w tych miejscach, gdzie do tej pory nie pojawialiśmy się), byliśmy lekko obładowani oraz robiliśmy zakupy (tak, tak w Berlinie jest dziadowy Primark, a w Polsce nie:P), to czas nam zleciał, nim się obejrzeliśmy. 



Koszt takiego dnia, to ok. 110 zł (przejazd tam i z powrotem, bilet na komunikację miejską, obiad, piwo i kawa, wstęp do BG), więc w ramach rozrywki w ciągu nudnego roku warto na dobę zniknąć z domu i się powłóczyć po np. Berlinie:D




Zamierzam się wybrać do Berlina także na jedne dzień na wiosnę, ew. w lecie, więc napiszę, co można zrobić, jeżeli jest ciepło, dzień jest dłuższy, a bagaże leżą w przechowalni;)

W najbliższym czasie wrzucę też posty o Köpenick i Galerii Berlińskiej - wtedy podlinkuje, żeby łatwiej było dopełnić sobie dzisiejszego posta;)



No i teraz, już naprawdę reaktywacja bloga. Recenzja wspomnianej książki też się pojawi!
Bądźcie czujni!

amto

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz