Zgodnie z obietnicą kolejne miejsce z Amsterdamu!
Tym razem skupiłam się na (jak sądze) wielkiej atrakcji turystycznej Amsterdamu, ale jednocześnie na miejscu na tyle ciekawym, że mimo wszystko, wartym zobaczenia. Zaułek Beginek jest niepozornym podwórkiem/dziedzińcem, pełnym spokoju i ciszy. Wejście do niego jest mało widoczne, wręcz nie zauważalne - ot sobie drzwi jak każde inne.
niepozorne wejście do Begijnhof
W zaułku mamy oprócz kamienic - niegdyś zamieszkanych przez Beginki (aktualnie przez katoliczki: wdowy, starsze samotne kobiety, ew. studentki), Kościół i kaplicę, a do tego zielony zadbany trawnik, ławki, kwiatki i pełną błogość:p
Begijnhof jest jednym z wielu amsterdamskich zaułków/dziedzińców, zwanych po holendersku "hofjes". Powstał on w 1346 roku. Od poczatku był to teren "zakonu" Beginek, z tą różnicą, że nie był to typowy zakon, a stowarzyszenie laickie działające w zgodzie z ideałami katolickimi - Beginki m.in. bardzo pomagały biednym i chorym. Właśnie z powodu ogromnej pomocy, jaką szerzył "zakon" mieszkańcom Amstrdamu, został nieruszony przez XVI-wieczną reformację. Co prawda kościół we wnątrz dziedzińca został prześwięcony i po dziś dzień jest świątynią angielskiego kościoła reformowanego, ale na terenie beginek znajduje się także katolicka kaplica. A kobiety mogły niezależnie od panującej religii mieszkać gdzie mieszkały i robić to, co wcześniej robily.
kaplica katolicka
poduszki na klęcznikach<3 nie są brudne, nie są porrzucane po kościele - cudowny ład i porządek!
Większość domów w zaułku pochodzi z XVII wieku i stanowi nie dość, że wizualnie ciekawe obiekty,to jeszcze historycznie warte zobacznie (przynajmniej z zewnątrz).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz